Zamieszanie podczas wypowiedzi Kaczyńskiego. Kłótnia na komisji ds. Pegasusa
– Cała sprawa Pegasusa jest przedsięwzięciem politycznym – powiedział Jarosław Kaczyński podkreślając, że mówi „o tej sprawie, sferze propagandowej, sferze medialnej, która jest częścią szerszego przedsięwzięcie”. – To jest stworzenie swego rodzaju antyrzeczywistości, rzeczywistości urojonej, która odnosiła się do tezy generalnej, że w Polsce jest dyktatura – stwierdził polityk.
I dalej. – Dyktaturę w sytuacji, kiedy opozycja określająca samą siebie jako totalną, działa bez najmniejszych ograniczeń i często bardzo agresywnie, sprawuje władzę w wielu samorządach, czyli sprawuje w ogóle część władzy w ramach tej dyktatury – powiedział ironizując Kaczyński.
Jarosław Kaczyński i „dysonans poznawczy”
Zdaniem prezesa Prawa i Sprawiedliwości media mówiące zarazem o dyktaturze i pokazujące działającą na szeroką skalę opozycję doprowadziły do „dysonansu poznawczego”. – Są ludzie, którzy pod wpływem mediów i pod wpływem powstania tego zjawiska, nie są w stanie po prostu dokonać pewnej analizy – stwierdził.
– To są na ogół ludzie mający kłopoty z rozeznaniem rzeczywistości, którzy tego rodzaju przekaz przyjmują i sprawa Pegasusa jest właśnie częścią tego przekazu, ale ma też pewną specyficzną cechę – ocenił polityk.
Lista inwigilowanych dziennikarzy
Cechą tą, zdaniem Jarosława Kaczyńskiego, jest to, że „dzisiaj rządzący sądzą sami po sobie”. – Mam tutaj listę dziennikarzy inwigilowanych przez władzę w latach poprzednich – zapowiedział polityk i przeszedł do odczytywania nazwisk.
Wypowiedź polityka przerwała przewodnicząca komisji Magdalena Sroka pytając, czy lista ta dotyczy lat obejmujących pracę komisji, tj. 2017-2023. Jarosław Kaczyński powtórzył, że pochodzą one sprzed 2015 roku. – To jest wypowiedź poza zakresem komisji – powiedziała przewodnicząca.
Awantura na komisji ds. Pegasusa
Mimo tego polityk kontynuował odczytywanie listy przy wyłączonym mikrofonie. W obronie prezesa Prawa i Sprawiedliwości stanęli przedstawiciele jego klubu. – To jest swobodna wypowiedź – mówili do przewodniczącej.
– Panie prezesie, to nie jest związane z uchwałą. Swobodna wypowiedź może odnosić się jedynie do treści, które odnoszą się do pracy komisji śledczej. Uchwała, która została przyjęta przez Sejm mówi o tym, że nas obliguje czasookres od 16 listopada 2015 roku do 20 listopada 2023 roku – wytłumaczyła Sroka.
W międzyczasie wypowiedź przewodniczącej przerwał jeden z członków komisji Jacek Ozdoba. – Sama krytykowałaś te podsłuchy Magda – krzyknął w jej kierunku. – Nie na „ty” – odpowiedział mu inny z członków. – Ale ja jestem z Magdą na „ty”, ale to już jest kpina – stwierdził Ozdoba.
Magdalena Sroka przerywa Jarosławowi Kaczyńskiemu
Jarosław Kaczyński wrócił do swobodnej wypowiedzi. – Ja mówię o kontekście tej sytuacji. Władza, która rzeczywiście była w wielu elementach swojego działania władzą niedemokratyczną, chociaż nie twierdzimy, że była pełną dyktaturą – kontynuował prezes.
Wypowiedź ponownie przerwała przewodnicząca. – Ja panu nie pozwolę na to, żeby pan wykraczał poza to, na co została powołana ta komisja. Ja rozumiem, że ma pan wątpliwości co do tego, co było w przeszłości. natomiast mieliście państwo osiem lat, żeby te sprawy wyjaśnić – powiedziała Magdalena Sroka upominając polityka.
– Określenie swobodne oświadczenie oznacza, że mogę mówić to, co uważam w tym momencie za stosowne – stwierdził Jarosław Kaczyński. – Nieprawda – odpowiedziała Magdalena Sroka.
Wątpliwości rozwiał wiceprzewodniczący komisji Paweł Śliz. – Osobie przesłuchiwanej należy umożliwić swobodne wypowiedzenie się w granicach określonych celem danej czynności – powiedział powołując się na odpowiedni artykuł.
Lobby rosyjskie i niemieckie
Jarosław Kaczyński kontynuował mówiąc m.in. o niespełnionych obietnicach wyborczych koalicji rządzącej. – To obecne przesłuchanie nie ma żadnego sensu bez tego zwolnienia, o którym tutaj mówiłem – powiedział.
– Państwo nie dowiedzą się niczego poza tym, co zostały już przedstawione opinii publicznej – zapewnił. – Państwo musi mieć takie narzędzia jak Pegasus, poprzednia władza też takie narzędzia miała. Sprawa Pegasusa jest nadużyciem. Może istnieć domniemanie, że jest ona wynikiem działania lobby rosyjskiego, o czym mówił pan prezydent, albo, co ja obserwuję, lobby niemieckiego – zakończył swobodną wypowiedź polityk.